Aktualnie na antenie:

Trylogia Karin Smirnoff. Podsumowanie.

Chyba trzeba się urodzić i wychować w Szwecji, poczuć prawdziwą różnicę między geograficzną północą, a południem tego kraju, doświadczyć spotkania różnych religii, oraz różnych światów ekonomicznych i finansowych by napisać tak interesującą trylogię o Janiekippo.

Krótka recenzja tomu pierwszego tutaj. Przypomnę, że w nim, w jak najbardziej nienaturalny sposób i przy pomocy swoich dzieci, umiera, co dla narracji w tej opowieści ma kolosalne znaczenie, ojciec głównej bohaterki.. W tomie drugim, najlepszym w całe sadze, umiera matka i główna bohaterka wraz z pogubionym bratem wiezie jej ciało w rodzinne strony zmarłej. Przy okazji tej wyprawy Jana ma okazję poznać zgubny wpływ działań sekty z jakiej wywodziła się jej matka. Tam też nasza bohaterka naraża się na przyjaźń – miłość, którą oczywiście odtrąca. W części tej, nie brakuje też napisanych na modę skandynawską mini wątków kryminalnych.

Trzeci tom już nie jest tak „ zabawny”. Czyta się go z pewnym niepokojem. To koniec przygód Kippo. Janykipoo, która w tym wieńczącym trylogię tomie wspomina kształtujące jej zaburzoną osobowość związki. I może to właśnie jest źródło jej niestałych relacji z facetami. W wieńczącym sagę dziele, ciekawie rozwija się także wątek artystyczny jako metody „ przetrwania” bohaterki. W ostatnim tomie, do czego zdołałem się już przyzwyczaić, sporo, rzecz jasna, związanych z Janą osób umiera.

Trochę szkoda, że nie ma tomu numer cztery, choć z drugiej strony, skąd wziąć nowych bohaterów, skoro prawie wszystkich autorka sagi Kippów uśmierciła.

DS

Udostępnij