Za nami kolejna odsłona „Na Stykach”, gdzie muzyczne światy spotykają się w ogniu pasji i zderzają w sposób, który niejednokrotnie zaskakuje. To spotkanie z legendami – Barrym White’em i Andrzejem Zauchą, Natem Kingiem Cole’em i Zbigniewem Wodeckim, Lauryn Hill i Pauliną Przybysz, a także dwiema ikonami Motown: The Temptations i The Jackson 5.
Motown – wytwórnia, która w latach 60. i 70. zrewolucjonizowała czarną muzykę, podbijając światowe listy przebojów, stając się synonimem soulowych głosów, które nie miały sobie równych. The Temptations – symbol elegancji i perfekcji: harmonia głosów, wytworne garnitury, choreografie. A potem The Jackson 5, młodsza generacja, która zaskoczyła świat nie tylko talentem, ale i magnetyzmem, który nie mógł umknąć uwadze samego Berry’ego Gordy’ego. W 1968 roku, w sercu Motown, Hitsville U.S.A. w Detroit, Michael, jeszcze dzieciak, stanął przed Gordym. I nim ten zdążył wypowiedzieć jakiekolwiek słowo, wiedział jedno: to jest przyszłość. Michael zaśpiewał, zatańczył, a jego charyzma zapełniła całą przestrzeń. Gordy, nie czekając, podjął decyzję – kontrakt musi zostać podpisany. I tak narodziła się współpraca, która na zawsze zapisała się w historii muzyki.
Z Barrym White’em i Andrzejem Zauchą nie jest inaczej. Ich głosy wchodzą w ciało jak rytuał, który wciąga i hipnotyzuje. White, z „Can’t Get Enough of Your Love, Babe”, uzależniał basem, a Zaucha w „Bądź moim natchnieniem” tworzył atmosferę tak gęstą, że czujesz ją w każdym oddechu. To muzyka, która wchodzi głęboko – jak obietnica.
Nat King Cole i Zbigniew Wodecki? Dżentelmeni, którzy łączą elegancję z emocjami. Cole, czarujący jazzową subtelnością, i Wodecki w „Nie mam czasu żyć” – jego głos byłby równie naturalnym wyborem do „Let There Be Love”. Ich muzyka to jak najlepiej skrojony garnitur – ponadczasowa, trafiająca w punkt, nigdy niewychodząca z mody.
Lauryn Hill i Paulina Przybysz – dwa głosy, które łamały zasady, nie bojąc się sięgnąć po więcej. Hill po „Miseducation…” wybrała własną drogę, bez kompromisów. Przybysz, najpierw w Sistars, potem solo, podążyła tym samym tropem – otwierając przestrzeń dla tych, którzy nie boją się zburzyć schematów.
„Na Stykach” to audycja, która nie zna granic. Brzmienia, które nie poddają się żadnym barierom, a energia jest siłą napędową. Czekajcie na kolejne połączenia, bo w tym miejscu muzyka nie zna kompromisów.
A jeśli chcecie poczuć ten vibe na własnej skórze, zapraszam do odsłuchu playlisty z minionej audycji – tam wszystko jest na miejscu, zgrabnie zebrane i gotowe, by wciągnąć was do muzycznego świata, który nigdy nie przestaje zaskakiwać.