Proszę o krótki rys historyczny. Skąd pomysł na – akurat tak egzotyczną –
nazwę? Czy istnieją jakieś powiązania z zach. Ameryką?
Trudno powiedzieć, kiedy pierwszy raz pod adresem Morcinka 32 pojawili
się muzycy. Miejsce przechodziło wiele transformacji. W 2019 roku grupa
przyjaciół stworzyła Studio Kalifornia, ze skrawków informacji wiemy, że
nazwa miała być nawiązaniem do kalifornijskich studiów nagrań. W 2021
roku nastąpiło przejęcie studia wraz z nazwą i logotypem przez Julię,
Katarzynę i Krzysztofa Dymitrowskich, którzy wraz z Jankiem
Zajączkowskim i Adamem Jęczmykiem prowadzą je do dziś.
Czy to logo z palmą ma pośrednio określać lekkie, beztroskie, gatunki
muzyczne, których rejestracji się podejmujecie? Nic ciężkiego, choć
niedzielni wykonawcy temu przeczą?
Logotyp w naszej interpretacji nawiązuje do kalifornijskiej flory i ma
przywoływać ciepłą atmosferę. Nie ma on związku z gatunkami – jesteśmy
otwarci na szeroki zakres muzyczny, od lekkich ballad, przez hip-hop, po
death metal.
Czy koszty wynajęcia studia i jego wyposażenie kusi tylko
profesjonalistów, starych wyjadaczy, czy także debiutantów, amatorów?
Niektórzy bywalcy studia mają za sobą wiele wspólnych wygranych godzin.
Część z nich odnosi sukcesy zarówno na scenie, jak i poza nią, a część jest na
początku swojej drogi. U wszystkich lubimy obserwować zapał, ekscytację
oraz to, jak się rozwijają. Zazwyczaj nagrywają u nas pierwsze, drugie
albumy, single i wokale. Jesteśmy swego rodzaju trampoliną do
wystartowania w muzyczny świat na pełnej parze. Pięknym przykładem
jest pewien, zaprzyjaźniony już, zespół metalowy (i z tego miejsca
pozdrawiamy „ciemki”), który regularnie gra u nas próby i od jakiegoś
czasu mamy przyjemność obserwować, jak wypływają coraz dalej, prężnie
pakując się na kolejne sceny i zyskując coraz większą rzeszę fanów i
odbiorców. Miło jest być, w pewnym sensie, częścią tego procesu. Między
innymi ze względu na takie zjawiska uwielbiamy to, co robimy.
Czy są jakieś gatunki muzyczne, których rejestracji nie podejmujecie się?
Jeszcze nie zgłosił się nikt, komu byśmy odmówili. Być może dlatego, że nie
dostaliśmy propozycji zrealizowania projektu disco polo – wtedy nastąpiłby
moment, w którym podziękowalibyśmy za współpracę.
Czy często, poza rejestracją, zajmujecie się także zmiksowaniem nagrań?
Zajmujemy się zarówno miksem, jak i masteringiem. Na pokładzie mamy
ludzi z fantastycznym zmysłem słuchu i zmysłem muzycznym – w procesie
postprodukcji dają z siebie wszystko, aby jak najlepiej ubrać wizję artysty w
dźwięk i brzmienie.
Czy kwota wynajęcia studia bierze pod uwagę przeciągające się sesje,
niezrozumienia muzyków, kłótnie? Czy staracie się w takich sytuacjach być
wyrozumiali, udzielacie pomocy (np. wynajmujecie producenta z
zewnątrz)?
Zazwyczaj mamy szczęście do muzyków, którzy przychodzą z
przemyślanym projektem. W każdym przypadku omawiamy przed
nagraniami, jaką mają wizję, oczekiwania i inspiracje. Oczywiście zdarzają
się czasem nieporozumienia wśród artystów – wtedy wkraczamy z
dodatkowymi pokładami spokoju i cierpliwości. Część rozmów
wewnątrz zespołowych kończy się sukcesem, część zawieszeniem prac do
osiągnięcia kompromisu, część nie wytrzymuje próby czasu i
temperamentów, jak w życiu. Ale jednocześnie trzeba pamiętać, żeby
szanować wzajemnie swój czas.
Czy realizator jest zawsze Wasz, czy można mieć własnego? Czy można
korzystać z własnych instrumentów, czasem własnej produkcji, mocno
oryginalnych, czy ze standardowego instrumentarium studia?
Realizator jest zawsze nasz, zdarzyło się może dwa razy, że muzycy przyszli
ze swoim. Instrumenty są na tyle indywidualną kwestią brzmienia, że
zdecydowana większość nagrywa na prywatnym sprzęcie. Studio
dysponuje podstawowym wyposażeniem – perkusja, bas, gitara, klawisze
oraz kilka pomniejszych. Mnogość instrumentów jest tak duża, że trudno
byłoby uzbroić się we wszystkie. A zdarzyło się, że nagrywaliśmy harfę,
kontrabas, djembe. Wszystkie są mile widziane.
Ilu wykonawców mieliście okazję dotąd zarejestrować? Czy oni muszą
być związani mocniej ze studiem, czy mógłbym nagrać sesje własnego
zespołu bez zobowiązań względem studia?
Przez ostatnie trzy lata nagraliśmy… kawał dobrej muzyki. Tak skupiliśmy
się na samym procesie, że straciliśmy rachubę;) Można oczywiście nagrać
materiał i całość przekazać do postprodukcji gdzieś dalej, bez zobowiązań
wobec naszego studia.
Czy były jakieś zabawne lub dziwne zdarzenia podczas jakieś
rejestracji/miksu?
Nasz mikroklimat jest w bardzo dużej mierze humorystyczny. W historii
miała miejsce cała seria zabawnych zdarzeń… Mimo to trudno nam
przywołać takie konkretne, bo zwykle to wynika z sytuacji. Zapraszamy w
odwiedziny, żeby przekonać się na własnej skórze.
Czy grudniowy koncert Kalimba ( recenzja tutaj ) w VooDoo był pewnego rodzaju testem poziomu
umiejętności zespołów (MBB, InCorso, Konstelacje), w których pokładacie
największe nadzieje?
Zarówno koncert niedzielny, jak i każdy inny, który zorganizowaliśmy do
tej pory, nie zawierał elementu rywalizacji między zespołami. Naszą
intencją jest propagowanie ich muzyki i integrowanie środowiska. MBB,
InCorso i Konstelacje są z nami, jako ze studiem, już bardzo długo. I jako że
bardzo cenimy to, co robią, zależało nam, żeby pojawili się tego wieczoru na
jednej scenie.
Plany na 2025r.?
Czekamy na kolejne muzyczne odkrycia, owocne współprace i produkcje
oraz okazje do organizowania kolejnych koncertów (jako K.Bookings by
Queens, czyli odnoga Studia Kalifornia), żeby więcej ludzi miało szansę
wyjść ze swoją twórczością z naszego podziemia:)
Jaka jest geneza tytułu imprezy – Kalimba – czy ma związek z
Indonezją?
Nazwa wydarzenia to zlepek dwóch słów: Kali to zdrobnienie od Kalifornii,
które krąży w naszym środowisku, natomiast Imba… to odniesienie do
wprowadzenia pewnego rodzaju zamętu i rozgardiaszu, oczywiście w jak
najbardziej pozytywnym tych słów znaczeniu. W wyniku powstała fajna gra
słowna w postaci „kalimby", która, jak na ironię, raczej nie ma związku z
zamieszaniem. I tutaj w nazwie Kali-Imba objawia się równowaga, która
jest tożsama z naszym studiem – spokój w harmonii z nutą szaleństwa;)
Z duetem redaktorów radia Zwolpą i Ryłkołakiem – rozmawiała Julia Dymitrowska Manager studia
STUDIO KALIFORNIA
Morcinka 32, Warszawa
Tel. 797-288-778
studiokalifornia@gmail.com