Z informacji, które namierzyłem w sieci wygląda na to, że InCorso rozpoczęło swoje istnienie w 2016r. Proszę o krótki rys historyczny.
Przed 2016, jako przyjaciele z dawnych studiów w Szkole Głównej Handlowej, grający na instrumentach w ramach rozwijającego się hobby, działaliśmy w innym składzie oraz z innym instrumentarium. W latach 2016-2017 ten skład się nieco zmienił w zakresie wokalu oraz gitary rytmicznej. Wraz z jego ustabilizowaniem rozpoczęliśmy realizowanie wizji artystycznej, która jest aktualna aż do dziś.
Założycielem grupy jest Karol Langer, faktycznie – wirtuoz gitary. Czy jesteś samoukiem czy też masz wykształcenie w tym kierunku? Czy InCorso jest Twoim pierwszym rockowym zespołem?
Karol: Dziękuję, jest bardzo mi miło na ten komplement 🙂 Nie mam formalnej edukacji w kierunku muzycznym – z wykształcenia i zawodu jestem finansistą.
Przez kilka pierwszych lat nauki gry na gitarze byłem samoukiem, ale po tym czasie nie byłem już w stanie zrobić dalszego postępu samodzielnie, dlatego zacząłem brać lekcje gitary u nauczyciela, który (jak się szczęśliwie złożyło 🙂) uczył w tym samym w bloku, w którym mieszkam. W tym czasie powstało też InCorso (jeszcze w starym, 5-cio osobowym składzie) i zaczęliśmy stawiać nasze pierwsze, nieśmiałe kroki w muzycznym świecie.
Po kilku latach nauki, wspomniany nauczyciel zaproponował mi granie w jego zespole, stąd też był taki czas, że występowałem w dwóch kapelach. W tej drugiej jednak ani ja, ani on już nie gramy. W moim przypadku ostatecznie postanowiłem skupić się i grać tylko w InCorso, w którym jestem od samego początku jego istnienia, komponuję i realizuję się muzycznie.
Podczas koncertu Pascal znikał ze sceny kilkakrotnie. Po co? Dlaczego?
Pascal: Mieliśmy na backstage’u naprawdę świetny catering, więc cóż, pokusa wygrywała. 🙂 A na serio (choć catering rzeczywiście był świetny), schodziłem ze sceny w momentach gdy chłopaki angażowali się w swoje partie instrumentalne, aby uwaga widzów mogła w pełni skupić się na ich wysiłkach.
Do czego służy ten parawan (chyba z plexy), „otulający” perkusistę? Czy to Wasz pomysł czy wymóg klubu/realizatora? Co to daje?
Dawid: Aby kontynuować żartobliwe motywy, odpowiem iż strasznie dużo drzazg z pałek perkusyjnych leciało na scenę i parawan je łapał. 🙂
A już na serio, jest to zabieg stosowany przez realizatora, który ułatwia nagłośnienie i perkusisty, i reszty wykonawców w kontrolowany sposób. Perkusja jest bardzo “hałaśliwym” instrumentem, który do tego składa się z różnych rodzajów dźwięków (co innego bęben, co innego talerz). Parawan pozwala ograniczyć nakładanie się tych dźwięków na te pochodzące od reszty kapeli. Realizator może z kolei podstawić mikrofony pod elementy zestawu perkusyjnego i na spokojnie je nagłośnić.
Po dwóch latach zapowiedzi wreszcie nagranie i wydanie debiutanckiego albumu staje się faktem? Dlaczego to tak długo trwało. Przez ten czas zespół, muzycy i jego brzmienie zmieniło się trochę, a względem początkowych paru lat (co słychać w klipach InCorso na YT) – niemal diametralnie.
Jak to w życiu często bywa, okazało się, że proces nagrywania płyty – szczególnie za pierwszym razem – jest bardziej czasochłonny niż pierwotnie oczekiwaliśmy. Był to pierwszy skok na, jak się okazało, głęboką wodę, gdyż nasze muzyczne zajaranie potrzebowaliśmy połączyć z wyzwaniami przyziemnej codzienności oraz niejako od zera uczyć się procesu produkcyjnego na własnych próbach i błędach.
A rozwój brzmienia? A i owszem, zresztą jesteśmy z niego dumni. 🙂 To wypadkowa wysiłku wkładanego w dalszy proces twórczy, szukanie nowych inspiracji zarówno muzycznych, jak i sprzętowych, a następnie przekuwania ich w nowe kompozycje za pomocą coraz bardziej dopracowanego “set-upu”, w tym zmiana wzmacniaczy, nowe kombinacje efektów gitarowych czy połączenie brzmień talerzy perkusyjnych.
W sieci znalazłem utwór Boney M. „Daddy Cool” w Waszym bombowym wykonaniu. Dlaczego go nie zagraliście w VooDoo? Za stary? Ale jaki jary!
Bardzo nam miło na ten komentarz o naszym wykonaniu Daddy Cool z 2 Kół w Warszawie. 🙂 Niewykluczone że wrócimy do tego coveru w przyszłości. Od dłuższego czasu jednak stawiamy już na własne kompozycje, czyli to, co trafi na nadchodzący album oraz następne.
Przeglądając Internet zauważyłem, że nie gracie zbyt często, a jeśli już, to raczej kameralne, klubowe koncerty. Dlaczego? Czyżby gra w InCorso była tylko dodatkiem do Waszych, innych, ważniejszych pasji?
W dotychczasowych latach godziliśmy naszą aktywność koncertową z pracą poza branżą muzyczną oraz z innymi wyzwaniami codzienności… Nie mówiąc o innych pasjach, które też nam w serduchach pobrzmiewają.
Zdecydowanie chcemy jednak grać częściej i na większych scenach. Dlatego też liczymy na otwarcie nowych możliwości występów na żywo wraz z wypłynięciem pierwszego albumu na szersze wody – a mamy mocną świadomość tego, jak brak jakościowo nagranego materiału utrudnia uczynienie naszej muzyki widoczną. Jesteśmy pod tym względem dobrej myśli 😉
Jaka jest Wasza wideografia? Do których nowych (ostatnie 2-3 lata) utworów macie klipy, a do których zamierzacie dołożyć obraz?
Teledyski to temat dla nas świeży, akurat na niedaleką przyszłość – pierwszy w kolejności jest “Stoner”, kawałek o intrygującej przejażdżce samochodem nocą przez odludzie. Później możliwe, że na warsztat wizualny weźmiemy również “Psycho Boya”, który może nie należy do najnowszych, ale zawsze nas grzeje, gdy ludzie śpiewają go razem z nami na koncertach.
Album, który wydacie będzie dostępny tylko w sieci czy także w postaci winyla, płyty CD? Czy jesteście pasjonatami płyty winylowej, kasety magnetofonowej?
Głównym nośnikiem będzie chmura i serwisy streamingowe. Nośniki fizyczne planujemy uczynić wariantem kolekcjonerskim dla wybrańców.
Będą zatem płyty CD i winyle, ale niedostępne masowo, lecz do kupna na przykład podczas koncertów. Co do trzeszczącego brzmienia czarnej płyty zdania mamy podzielone. Część z nas bardzo je lubi, natomiast odnośnie kaset magnetofonowych, choć pamiętamy ich czasy, nie mamy szczególnego sentymentu do przewijania ich za pomocą ołówka. W każdym razie wiemy, jakie są realia i idziemy za streamingowym duchem czasu, co też jest sporym ułatwieniem na rzecz udostępnienia swojej twórczości.
Jak grało się Wam w klubie VooDoo, publiki nie było zbyt wiele.
W samym momencie koncertowania nie widzieliśmy, że publiki było niewiele – dym i światło wszystko zasłaniały. 😀 A do tego jednak ci co byli, to hałasu narobili! Komfortowo się grało, scena jest duża i wygodna, dzięki czemu można było nacieszyć się przestrzenią wokoło i nie potykać się o kable. 🙂 To nasz drugi występ w Voodoo Club – bardzo cenimy sobie to miejsce, ma unikalny klimat oraz warunki, które ułatwiają zagranie solidnego koncertu.
Wasze plany na 2025r.?
Przede wszystkim – album o dumnej nazwie “Serve the Blast”. Po nim – zgłoszenia na festiwale i inne imprezy rockowe.
No, i jedno co stanowi niezmienny element każdego naszego roku to dalsze komponowanie; nie spodziewamy się, żeby w tym roku to miało się zmienić. Mamy wciąż rozwijający się backlog utworów, które dojrzewają na sali prób z myślą o wykonaniach koncertowych i publikacji w sieci (do czego szlaki ma przetrzeć pierwsza płyta).
Możecie podać nam koncertową tracklistę z VooDoo? Jaki tytuł nosił utwór zagrany na bis? Czyj to był kower grany tak gdzieś na początku setu, 3-ci czy 4-ty w kolejności?
Ha, na tym pytaniu byliśmy nielicho zaskoczeni, bo nie graliśmy na tym koncercie żadnego coveru.
Nasza setlista z Voodoo Club to:
- 1. Stoner
2. Surf the Blast
3. From the Underground
4. AIV
5. Viper Doll
6. PsychoBoy
7. Stay Shut
8. Night of the Wolf
9. Freefalling
Bis – Cockroach
Jak się mają do Waszej twórczości określenia użyte przez Was na stronie fb, jako motto: gwałtowni, niebezpieczni, podli, płynący pod prąd? Kto jest twórcą logotypu InCorso? Co znaczy ta nazwa?
Motto to fragment tekstu wspomnianego już Psychoboya – mamy potężny sentyment wobec tego numeru jako jednego z pierwszych, który na dodatek przetrwał muzyczną próbę czasu. Obrazowo moglibyśmy powiedzieć, że ten konkretny kawałek jest wpisany w nasze repertuarowe DNA, a jego słowa ładnie wyrażają hard rockowy rdzeń muzyki, wokół którego chcemy orbitować.
InCorso po włosku oznacza “w toku” i trzeba przyznać, że wraz z upływem czasu stopniowo coraz bardziej doceniamy znaczenie tego wyrażenia. Totalnie oddaje ono zarówno rozwój nas jako muzyków i jako kapeli, jak też naszego procesu twórczego, nierzadko meandrującego i organicznego. Nazwa wzięła się w 100% z zaskoczenia, bo… Było to po prostu ładnie brzmiące hasło na tablicy informacyjnej – całej po włosku – znalezionej za szafą w naszym akademiku dawno, dawno temu.
Logotypy, podobnie jak inne materiały graficzne pochodzą spod pewnej ręki naszego perkusisty, Dawida… Acz na poczet okładki nadchodzącej płyty mamy tutaj małą niespodziankę stylistyczną w zanadrzu.
