Niepozowane. Warsawstyle – warszawskie ulice, plan programu Rhythem and Flow Polska…o tym, co wkurza, o tym, co cieszy.

Początek audycji przepadł. Technicznie – po prostu nie został nagrany. Przepadły życzenia z okazji Dnia Ojca i wprowadzenie do rozmowy, ale wszystko, co najważniejsze, brzmi już od pierwszych sekund nagrania.

Gościem dzisiejszego odcinka był Ludwik Lis, znany jako Warsawstyle – fotograf, który od lat dokumentuje polski hip-hop z własnej perspektywy. Niezależnie, analogowo, z obsesją na punkcie kadru, ale też z wyczuciem dla atmosfery i ludzi. Jego zdjęcia nie są dodatkiem do kultury – są jej elementem. Robił portrety artystów, uchwycał ulice Warszawy, kręcił klipy, współtworzył projekty, o których wciąż się mówi. Ostatnio – Rhythm + Flow Polska, czyli rapowe talent show od Netflixa.

Z Ludwikiem rozmawiamy o tym, jak patrzy na świat przez obiektyw – ale nie tylko. Wracamy do dzieciństwa, do momentów, kiedy hip-hop był jeszcze czymś do odkrycia. Zastanawiamy się, co zostaje ze stylu, kiedy wyłączy się Instagram, i dlaczego analog bywa bardziej szczery niż cała cyfrowa perfekcja razem wzięta.

To rozmowa o obrazach, które coś znaczą. I o gościu, który od lat robi swoje.

Warsawstyle, zakonnica w kadrze, rap w tle. Ludwik poluje na momenty

Ludwik Lis patrzy na miasto jak reżyser bez planu zdjęciowego – wie, co chce uchwycić, ale pozwala, żeby to rzeczywistość odegrała swoją rolę. Mówił w audycji, że często po prostu chodzi po Warszawie i wypatruje momentu. Manekin za szybą, odbicie w tramwajowym oknie, ktoś przechodzący z nosem w telefonie – i myśl: „a gdyby teraz spojrzał w tę stronę?”. Czasem samo spojrzenie się wydarza, czasem trzeba trochę aparatem „zasugerować” kadr – ale nigdy nie jest to wymuszone. „To się dzieje samo, jeśli tylko jesteś uważny” – mówił. Opowiadał też o jednym ze swoich ważniejszych zdjęć – z 2006 roku. Bezdomny mężczyzna wyciąga rękę do przechodniów. Cisza, mijający go tłum, brak reakcji. Aż w końcu pojawia się zakonnica. Ten jeden moment – gest wyciągniętej dłoni, zetknięcie się dwóch zupełnie różnych światów – uchwycony z pełną świadomością i cierpliwością.

W rozmowie było i o muzyce, i o miejskim pulsie, który Ludwik wyczuwa jak analogowy obiektyw światło. Z głośników poleciały utwory między innymi Siwersa, Miłego ATZ’eta, Fonky Family, The Blaze i Lost Boyz.

Było też o aparatach i obsesji na punkcie detalu. O planie zdjęciowym „Rhythm + Flow Polska”, gdzie kamera nie mogła zaspać na żadną emocję. O graffiti, które nie potrzebuje podpisu, i o warszawskim Śródmieściu, które dla Ludwika nie jest tłem, tylko partnerem do dialogu.

Więcej nie zdradzam — odsłuch audycji znajdziecie poniżej. A jeśli macie ochotę posłuchać kolejnych rozmów z ludźmi, którzy widzą świat inaczej — słyszymy się co drugi poniedziałek o 17:00, na żywo w audycji NA STYKACH!

Udostępnij